Będzie to pierwszy wpis, dlatego warto zacząć od początku.
Uważajcie :), będzie długo. Dlaczego zdrowy styl życia? Czy to trochę, jak pogromcy mitów, a trochę wyścig z czasem, a może wyścig na czas? Jak Bryan Johnson próbujący cofnąć czas i spotkać się z dziećmi w połowie drogi?
Raczej nie do końca.
Nasza świadomość na temat zdrowego stylu życia znacznie wzrosła. Dużo bardziej o siebie dbamy i staramy się żyć spokojniej a przede wszystkim zdrowiej.
Inspiracja z sąsiedztwa
Co mnie zainspirowało i zmotywowało do utworzenia bloga? Moja sąsiadka 😉
Starsza pani, samotna, ale niezwykle wesoła osoba. Ciągle gdzieś biegła, miała coś do zrobienia albo po prostu jeździła do Chorwacji, bo wiadomo, nic tak nie leczy jak woda morska i chorwackie słońce.
Nie wiem, skąd miała tyle energii, wtedy myślałam, że ma jakieś 100 lat — takie studenckie postrzeganie rzeczywistości. Od słowa do słowa, spotkania na klatce schodowej zamieniły się w spotkania przy obiedzie lub kawie.
Mieszkanie sąsiadki, obok mojej kawalerki odziedziczonej po babci, było pałacem. Wszystko było świetnie wyposażone i gdybym nie znała właściciela, pomyślałabym, że mieszka tam osoba no może z dziesięć lat starsza ode mnie.
Kupowanie czasu
Sąsiadka miała jedną słabość — kupowała czas. 😉 A jak jej się to udawało? Pozwól, że wyjaśnię.
Oprócz porannej gimnastyki, masaży, medytacji, jogi i nie wiem czego jeszcze, na pierwszym miejscu było oczywiście zdrowe odżywianie.
Sąsiadka miała w domu absolutnie wszystko.
- Masażery do niemal wszystkich partii ciała
- Roboty kuchenne
- Maty relaksacyjne
- Urządzenia do aromaterapii
- A nawet mini saunę — przysięgam. 😉
Nigdy nie odważyłam się tego wszystkiego sfotografować, ale było to dla mnie dość niezwykłe.
Oprócz restrykcyjnej diety łykała garść „tabletek”, co rano. Dopiero później zgłębiłam temat, co to za specyfiki a było to dużo wcześniej, przed ogólnie panującą teraz modą na suplementy.
Dlaczego „kupowanie czasu”?
Bo zawsze gotowała obiad w 15 minut, a potem zamiast wizyty u fizjoterapeuty robiła masaż sama w domu, przy relaksującej muzyce. Potem tylko codzienna pielęgnacja skóry i była gotowa na nową jogę albo spacer. I choć wydawało mi się to absurdalne, tak naprawdę miała dużo więcej czasu dla siebie.
10 lat później
Dobra kondycja mojej sąsiadki okazała się wynikiem jej pracy nad sobą, a nie zasługą „dobrych genów”, jak mamy w zwyczaju mówić.
Od tego czasu minęło 10 lat, a ja postanowiłam sprawdzić, czy codzienna suplementacja, ćwiczenia, czy masaże wydłużą moje życie. 😉